Reiner Gamma to mało znany obiekt księżycowy, znajdziemy go obok sporego krateru Kopernik, który wyróżnia się promienistymi jasnymi śladami.
Reiner Gamma jest niezbyt efektowny w lornetce czy nawet w teleskopie - to jasna plama na powierzchni, nie jest ani wypukła ani wklęsła, za to skrywa tajemnicę, bowiem wytwarza dosyć silne pole magnetyczne. Najciekawsze jest to, że do powstawania takich śladów dochodzi prawdopodobnie po impakcie z drugiej strony Srebrnego Globu - w tym przypadku, dokładnie po przeciwnej stronie znajduje się ogromny 180-kilometrowy krater Ciołkowski!
Jak wiemy, nasza gwiazda zbliża się do maksimum swojej aktywności, lecz ostatnio wcale nie zaskakuje ilością plam na swojej powierzchni ani żadnymi większymi rozbłyskami. Czy naukowcy mylili się wyliczając czas, kiedy nastąpi maksimum? Jak się okazuje - nie, dzieje się tak dlatego, że Słońce w swoim 11-letnim cyklu aktywności raz przechodzi silne maksima a raz słabsze - a na takie wygląda aktualne.
Zdjęcie protuberancji na Słońcu, wykonane przez specjalny teleskop słoneczny:
Co 11 lat na Słońcu obserwuje się zwiększoną ilość plam i protuberancji, czyli wyrzutów materii z powierzchni - jest to strumień rozgrzanych gazów i wysokoenergetycznych cząsteczek. Gdy takie cząsteczki zostaną wyrzucone w stronę Ziemi, spływają wzdłuż linii naszego pola magnetycznego i tam zderzając się z cząsteczkami tlenu oraz azotu powodują ich świecenie - tak właśnie powstaje zorza polarna!
Poniżej zamieszczam zmontowane przeze mnie filmy :)
Protuberancje na Słońcu widziane przez teleskop słoneczny:
Jedno z najciekawszych zjawisk zeszłego roku i z pewnością kilku najbliższych lat - zakrycie Jowisza przez Księżyc, tzw. okultacja.
Do zjawiska dochodzi gdy Ziemia, Księżyc i Jowisz znajdą się dokładnie na jednej linii - obserwator z powierzchni Ziemi może wtedy dostrzec jak Srebrny Glob powoli przesłania planetę, która ze względu na swoją jasność, bardzo wyróżnia się na niebie. Również ze względu na swoje rozmiary kątowe, planeta ta jest wyraźnie widoczna już przez niewielki sprzęt optyczny. Tak więc obserwując zjawisko przez lornetkę albo teleskop widoczna jest jowiszowa tarcza chowająca się za nieregularną powierzchnią naszego satelity.
Ostatnio takie zjawisko było widoczne z terenu Polski 15 lipca 2012 roku, jednak nie było to ostatnie, ponieważ pod koniec zeszłego roku, mieszkańcy południowej półkuli naszej planety mogli zaobserwować je po raz drugi.
Poniżej filmy, które nagrałem przez teleskop przy sporym wietrze i niskich chmurach w lipcu zeszłego roku.
Pierwszy to moment zakrycia Jowisza przez oświetloną część Księżyca, a drugi to moment odkrycia Jowisza, który wyłaniał się zza nieoświetlonej części Srebrnego Globu na tle już jasnego nieba, chwilę przed wschodem Słońca.
Dziś pierwsza pełnia w tym roku, a więc Słońce znajduje się dokładnie po przeciwnej stronie.
Mimo, że ma jasność kilkaset razy mniejszą od Słońca to bardzo skutecznie utrudnia nocne obserwacje, rozświetlając niebo nad nami. Jednak jest to okazja, aby obserwować naszego satelitę w całej okazałości i to nawet gołym okiem. Gdy dobrze się przyjrzymy to dostrzeżemy jasne i ciemne plamy na jego powierzchni - tzw. morza, które nie mają nic wspólnego z wodą - są to miejsca zalane zastygłą lawą.
Poniżej wykonany przeze mnie film ukazujący Księżyc w pełni przez teleskop :)
Mimo bezchmurnego nieba, obserwacje dziś są utrudnione choćby przez Księżyc, który jest prawie w pełni i rozświetla niebo nad nami, dodatkowo w miastach nad ziemią utrzymuje się smog, który jak chmury blokuje światło gwiazd i planet.
Jednak mimo wszystko dziś wieczorem przy odrobinie szczęścia udało mi się sfotografować Jowisza, oto efekt:
Przez najbliższy czas Jowisz będzie nadal świecił w gwiazdozbiorze Byka, wysoko nad południowym horyzontem, wyróżnia się jasnością i nie mruga tak jak gwiazdy. Patrząc już przez lornetkę dostrzeżemy jego tarczę i księżyce, które go okrążają.
Zaćmienie Słońca - zjawisko, które każdy zna i które każdy widział (przynajmniej częściowe).
Jednak z terenu naszego kraju trudno jest o obserwację całkowitego zaćmienia, ponieważ z reguły zdarza się daleko za naszymi granicami i aby je obserwować, trzeba niekiedy wybrać się w daleką podróż.
Mechaniki całego zjawiska chyba nie trzeba tłumaczyć, bo każdy wie, że dochodzi do niego gdy cień Księżyca rzucany jest na Ziemię, a więc z naszej perspektywy wygląda to tak jakby nasz satelita zakrywał Słońce.
Z naszych terenów ostatnio mogliśmy obserwować dość głębokie częściowe zaćmienie -
4 stycznia 2011 r. a najbliższe wydarzy się dopiero 20 marca 2015 r.... To bardzo długo, lecz do tego czasu czeka nas wiele innych i ciekawych atrakcji na niebie - choćby częściowe zaćmienie Księżyca w tym roku :)
Poniżej pamiątkowa mozaika z całości częściowego zaćmienia Słońca, które mogliśmy zobaczyć 1 sierpnia 2008 r. :
Jeśli zdarzy się nam dostrzec po zachodzie Słońca lub tuż przed jego wschodem, nisko nad horyzontem bardzo jasny obiekt to z pewnością będzie to Wenus, druga planeta od Słońca i "bliźniacza siostra Ziemi". Tak duża jasność spowodowana jest niedużą odległością od planety oraz to, że posiada grubą warstwę jasnych chmur, które w znacznym stopniu odbijają światło słoneczne.
Gdy już uda nam się zaobserwować Wenus - spójrzmy przez lornetkę, lunetę czy nawet niewielki teleskop. Pierwsze co rzuci się w oczy na tarczy planety to jej jednolitość, ponieważ cała powierzchnia zakryta jest grubą warstwą chmur składających się głównie ze stężonego kwasu siarkowego. Mimo, że rozmiarami bardzo przypomina Ziemię, to trwający tam efekt cieplarniany, który nagrzewa powierzchnię do temperatury około 450 stopni Celsjusza znacznie odróżnia ją od naszej planety.
Jednak najciekawsze podczas obserwacji są jej fazy - zależne oczywiście od ustawienia Wenus względem Słońca i naszej planety. Patrząc nawet przez lornetkę przypomina czasami nasz Księżyc, ale nieco zmniejszony.
Poniżej zdjęcie Wenus - w mitologii greckiej - bogini miłości i piękna, z dedykacją dla mojej ukochanej :)
Jak widać nawet przy niewielkim powiększeniu rzędu 45x z łatwością można ją sfotografować telefonem :)
Jako, że warunki do obserwacji tej planety stają się coraz lepsze (czego o pogodzie powiedzieć nie można), warto spojrzeć nad wschodni horyzont w drugiej połowie nocy. Dostrzeżemy tam dosyć jasny obiekt świecący żółtozłotym światłem i (jak to bywa w przypadku planet) nie mrugający tak jak gwiazdy - to Saturn - słynna planeta z pierścieniem lub "planeta z uszami", bo tak był nazywany przez jego pierwszych obserwatorów.
Faktycznie patrząc przez teleskop czy nawet lornetkę dostrzeżemy tarczę planety, a wokół niej pierścienie składające się z lodowych brył i odłamków skalnych - jest to prawdopodobnie pozostałość po dawnym księżycu.
Poniżej jedno z moich pierwszych zdjęć Saturna, wykonane kilka lat temu:
Warto wspomnieć, że planeta ta posiada mnóstwo księżyców, których nawet nie sposób zliczyć, jednak największym jego księżycem i jednocześnie największym w Układzie Słonecznym jest Tytan. Zapewne pamiętacie go z misji Cassini-Hyugens (http://pl.wikipedia.org/wiki/Cassini-Huygens), bo to właśnie na Tytanie kilka lat temu wylądował europejski próbnik Huygens, w którym to Polska miała swój udział. Po wylądowaniu przez kilka minut przesyłał informacje o warunkach na powierzchni oraz zrobił kilka pamiątkowych zdjęć, po czym został wyłączony, ponieważ baterie znajdujące się na pokładzie wystarczały dosłownie na chwilę. Jednak misja Cassiniego trwa cały czas, a próbnik okrąża Saturna przesyłając na Ziemię niezwykle cenne dane.
My obserwując Saturna dostrzeżemy jego pierścienie i być może jasną kropkę obok planety - to właśnie Tytan :)
Kolejne zdjęcie zrobione przez teleskop - tym razem nasz Księżyc :)
Widoczny jest tutaj brzeg tarczy Księżyca, to tam znajduje się ogromny krater o średnicy ponad 170km (!) o nazwie Gauss.
Naszemu satelicie coraz bliżej do pełni, jednak to nie oznacza dobrych warunków do jego obserwacji, a wręcz przeciwnie. Gdy jest on oświetlany w pewnym sensie "z tyłu" kiedy na niego patrzymy, nie jesteśmy w stanie dostrzec szczegółów, ale dlaczego? Światło pada na kratery w taki sposób, że wzniesienia wokół nich nie rzucają cieni, co sprawia, że wydają one się płaskie i nie wyróżniają od reszty powierzchni.
Ponad to Księżyc w czasie pełni odbija tyle światła, że oślepia nas, tym bardziej kiedy obserwujemy go przez lornetkę czy teleskop. Światła odbitego jest tak wiele, że w bezchmurną noc na Ziemi jest jasno.
Tak więc, jeśli chcemy obserwować szczegóły kraterów róbmy to gdy Księżyc jest kilka dni przed i po nowiu, wówczas cienie przez nie rzucane powodują, że stają się one bardziej przestrzenne.
Jednak podczas pełni też możemy dostrzec częściowo ten efekt - obserwując brzeg tarczy Srebrnego Globu, to tam właśnie znajduje się krater Gaussa.
Niewątpliwie najlepsze zdjęcie Jowisza jakie kiedykolwiek udało mi się wykonać :)
Powstało po złożeniu najlepszych klatek z kilkuminutowego filmu przez 6-cio calowy teleskop systemu Schmidta-Cassegraina.
Oprócz Jowisza widać Europę - jeden z księżyców tej planety, zaliczany do tzw. księżyców galileuszowych.
Księżyce te są czterema największymi krążącymi wokół Jowisza, są to: Callisto, Ganimedes, Io oraz Europa. Po raz pierwszy dostrzegł je przez teleskop - jego konstruktor Galileo Galilei, obserwował jak okrążają planetę, raz się za nią chowając, a raz przechodząc przed jej tarczą i nierzadko rzucając cień na chmury jowiszowe.
My dzisiaj możemy spróbować obserwacji lornetkowych - wówczas okaże się, że już przy kilkunastokrotnym powiększeniu również jesteśmy w stanie zobaczyć 4 księżyce, które widział Galileusz.
Jednak by obserwować pasy chmur na Jowiszu i słynną Wielką Czerwoną Plamę - musimy już spojrzeć przez niewielki teleskop.
Dla dociekliwych kilka informacji o Plamie oraz Europie:
Obserwacje sztucznych satelitów Ziemi przez teleskop są możliwe!
Pod koniec 2012 r. udało mi się sfilmować przelot jednego z nich, po czym wybrałem najlepsze klatki z filmu i cały przelot złożyłem jako sekwencję zdjęć. Oto efekt:
Wystarczy się dobrze przyjrzeć by dostrzec zarysy satelity i.........
........zaraz zaraz to przecież Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS - kosmiczny dom dla astronautów na orbicie!
ISS można obserwować nawet gołym okiem, często zdarza się że przelatuje nam nad głowami a my nawet o tym nie wiemy.
Jeśli jest jasne, leci przez sporą część nieba szybciej niż samolot oraz nie mruga to z pewnością stacja kosmiczna.
Dociekliwym polecam witrynę http://heavens-above.com/ - tam musimy określić nasze miejsce obserwacji poprzez podanie współrzędnych geograficznych lub zaznaczeniu miejsca na mapie albo też wyborze miejscowości z bazy danych. Następnie w kategorii Satellites wybieramy ISS (są też dostępne inne satelity ale o tym następnym razem) i wtedy wyświetlą nam się najbliższe przeloty stacji nad naszym miejscem obserwacji, podane tam są przydatne szczegóły, takie jak dokładna godzina, maksymalna wysokość na jakiej znajdzie się obiekt, maksymalna jasność oraz miejsca (azymuty) gdzie rozpocznie się i skończy przelot.
Tranzyt Wenus - niewątpliwie jedno z najważniejszych wydarzeń astronomicznych zeszłego roku i jedno z najpiękniejszych zjawisk na niebie jakie widziałem :)
Słynna
planetoida Apophis w czwartek 10 stycznia przeleciała blisko Ziemi w odległości
ponad 14 milionów kilometrów. Odległość w rzeczywistości była na tyle duża, że nie zagrażała naszej planecie, jednak dało to zespołom naukowców
możliwość lepszego zbadania obiektu, który rzekomo ma zagrozić Ziemi w 2036
roku.
Jak się okazało Apophis jest znacznie
większa niż wykazywały poprzednie jej obserwacje, ma 325 metrów średnicy, a
podczas zbliżenia w 2036 roku przeleci niecałe 30000 km od nas, co z pewnością
może stanowić pewne zagrożenie kolizji, lecz pod uwagę należy wziąć też
prędkość planetoidy, która wynosi około 15 tysięcy kilometrów na godzinę. Prędkość ta jest w skali kosmicznej bardzo mała, lecz w najbliższym czasie dane
na temat obiektu i prawdopodobieństwa zderzenia z pewnością będą aktualizowane
przez NASA oraz ESA.
Na
koniec stycznia przewidywana jest deorbitacja radzieckiego satelity Kosmos
1484, data ta była wielokrotnie przekładana i raczej zostanie przełożona
jeszcze nieraz ze względu na małą aktywność Słońca, która ma wpływ na atmosferę
Ziemi na wysokości 250 km, a na tej wysokości krąży satelita.
Został wystrzelony przez Związek
Radziecki w 1983 roku, lecz w latach 90-tych doszło do poważnego uszkodzenia satelity,
który do teraz obniża swoją orbitę aż do momentu deorbitacji, która będzie
miała miejsce prawdopodobnie nad którymś z oceanów.
Co roku dochodzi do spadków satelitów lub
ich fragmentów, w większości spalają się one niemal całkowicie podczas wejścia w
ziemską atmosferę. Obiekty te są o wiele mniejsze i lżejsze od satelity Cosmos
1484, którego masa to około 2,5 tony!
NASA
na początku stycznia opublikowała film nagrany przez jedną z sond GRAIL, które
zderzyły się z powierzchnią Księżyca 17 grudnia 2012r. Nagranie wykonane
zostało 3 dni przed impaktem. Pokazuje powierzchnię Srebrnego Globu z bardzo
małej wysokości - tylko 10 km! Tak niskie orbity są możliwe ze względu na
praktyczny brak atmosfery. Tak więc możemy zobaczyć powierzchnię naszego
jedynego satelity z wysokości na jakiej latają samoloty pasażerskie!
13
stycznia Słońce wygenerowało rozbłyski
tzw. klasy M, które w skali uznawanej przez astronomów są stosunkowo silne.
Najsilniejsze jednak są rozbłyski klasy X, które potencjalnie mogą zagrażać
naszej planecie.
Jak wiadomo podczas takich rozbłysków
nasze Słońce wyrzuca w kosmos mnóstwo materii złożonej głownie z
wysokoenergetycznych cząstek. W tym przypadku rozbłysk miał miejsce w
centralnej części tarczy słonecznej, a więc "na przeciwko" Ziemi. W
związku z tym materia docierająca do atmosfery naszej planety może wywołać jej
świecenie , a więc powstanie zórz polarnych, tak dobrze widocznych w obszarach
okołobiegunowych.
Gdy jednak dochodzi do silniejszych
rozbłysków i koronalnych wyrzutów materii - obserwacje zórz polarnych mogą stać
się możliwe nawet w naszych szerokościach geograficznych!
Jakie
atrakcje czekają nas na niebie w drugiej połowie stycznia?
Mamy zimę a więc porę do obserwacji
Oriona, który jest niesamowicie kolorowym gwiazdozbiorem. We wnętrzu sylwetki
mitologicznego łowcy znajdziemy M42 - obiekt mgławicowy, tzw. Wielką Mgławicę Oriona.
Obiekt ten możemy dostrzec już gołym okiem z miasta jako plamkę wśród gwiazd.
Jest to obłok gazów i pyłów, w którym to powstają nowe gwiazdy. Jednak
najlepszych wrażeń dostarczy obserwacja tej mgławicy przez niewielki teleskop
czy nawet lornetkę - wówczas łatwo dostrzeżemy jej zarysy i kształt oraz być
może szczegóły przecinających się jasnych i ciemnych obłoków.
Powyżej Oriona nieco na prawo odnajdziemy
gwiazdozbiór Byka a w nim jasną czerwoną gwiazdę - to Aldebaran, czerwony
nadolbrzym, który jest okiem Byka.
Jeszcze nieco wyżej i w prawo odnajdziemy
kilka jasnych gwiazd bardzo blisko siebie - ich ułożenie przypomina kształt Wielkiego Wozu, jednak bardzo małego. To gromada otwarta gwiazd M45 - Plejady.
Warto spojrzeć na nią choćby przez lornetkę, choćby po to aby przekonać się jak
wiele gwiazd wchodzi w jej skład.
Pomiędzy Aldebaranem a Plejadami
znajdziemy bardzo jasny żółty obiekt, który z pewnością przykuje naszą uwagę -
to planeta Jowisz. Spoglądając na niego przez lornetkę dostrzeżemy nawet cztery
jego największe księżyce, a obserwując go nawet w ciągu jednej nocy - widać jak
okrążają swoją planetę zmieniając położenie! Dysponując niewielkim teleskopem
możemy spróbować zaobserwować pasy chmur jowiszowych oraz Wielką Czerwoną
Plamę.
W drugiej połowie nocy nad
południowo-wschodnim horyzontem dostrzeżemy kolejny jasny obiekt - to również
planeta! Tym razem to Saturn, a warunki do jego obserwacji stają się coraz
lepsze ze względu na opozycję planety, do której dojdzie 28 kwietnia br. Warto
również spojrzeć na tą planetę przez lornetkę, dostrzeżemy wtedy słynne
pierścienie Saturna!